poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 1.

Przetarłam zaspane oczy, jednocześnie do moich uszu zaczęły docierać strzępki rozmów. Podniosłam wzrok i zobaczyłam młodą stewardesę, której grymas na twarzy postarzał ją co najmniej o kilka dobrych lat. Ignorując jej marudzenie, zaczęłam się podnosić. Przecież dobrze wiedziałam, że samolot wylądował, każdy głupi zorientowałby się widząc wstających, ścierpniętych pasażerów po kilkunastu godzinach lotu. W takich momentach dziękuje Bogu (jakbym w niego wierzyła pf) za dar zasypiania w dosłownie kilka sekund. Fakt faktem to, że potrafiłam to zrobić w każdym miejscu i o każdej porze nie było wcale takie przydatne, wręcz odwrotnie- niejednokrotnie nabawiłam sobie przez to problemów. Wyszłam, złapałam z taśmy walizkę i udałam się złapać taksówkę. Chłodne powietrze uderzyło mnie, gdy drzwi zaczęły się rozsuwać, w związku z tym szybko odziałam się w mój ulubiony, porozciągany sweter. Pobiegłam w stronę parkingu i w ostatniej chwili wyprzedziłam jak mniemam małżeństwo, które dochodziło do upatrzonego przeze mnie wcześniej pojazdu. Mężczyzna w podeszłym wieku zapakował moją walizkę i ruszył po uprzednim podaniu adresu szkoły. Obserwowałam okolicę przez przeszkloną szybę, Londyn mimo późnej godziny wyglądał na tętniący życiem. Zatrzymaliśmy się, jednocześnie wyrywając mnie z zadumy, kątem oka zaobserwowałam wielki, odrestaurowany budynek. Podałam taksówkarzowi banknot i ruszyłam ciągnąc za sobą ciężki bagaż. Przeszłam próg nowego miejsca pobytu, zauważyłam olbrzymi napis "Dyrektor", którego nawet idiota nie dałby rady nie zauważyć i równym krokiem udałam się w wyznaczone miejsce.
-Alex Collins.- rzuciłam, spoglądając na kobietę obojętnym wzrokiem. Chyba wyczuła mój brak chęci za jakąkolwiek dyskusję, bo takim samych tonem oznajmiła:
-Tu masz plan, pokój 51.- po czym odwróciła się i powróciła do picia ziarnistej kawy, której sączenie przerwałam swoją obecnością.
Zgniotłam kartkę, następnie wrzuciłam ją do podręcznej torby ozdobionej najróżniejszymi naszywkami. Docierając do celu z hukiem otworzyłam drzwi stojące mi na drodze, zrobiłam krok i zamarłam.
-Dlaczego do kurwy nędzy nikt nie raczył mnie poinformować, że nie będę mieszkać sama?!- krzyknęłam.
Dziewczyna podniosła głowę, spowodowany przeze mnie przeciąg rozwiał jej różowe włosy na boki. Wyraz twarzy miała nieobecny, wtedy zlustrowałam jej wygląd- ładna buzia, kolczyki w uszach, ubrana dziwnie, widzać, że nie przejmowała się najnowszymi trendami w modzie, mimo to wyglądała znośnie. Chudą ręką wyjęła słuchawki z uszu.
-Jestem Kate. Też nie cieszy mnie Twoja obecność, więc po prostu się do siebie nie odzywajmy i po sprawie.- kończąc zdanie wróciła do słuchania muzyki. Kąciki moich ust uniosły się do góry. Polubię ją, pomyślałam. W Nowym Jorku rzadko kto miał odwagę mi się postawić, tu jak wiadomo nikt nie znał jeszcze moich możliwości. Mimo obietnicy złożonej rodzicom, że zacznę od początku, bez komplikacji, nie mogłam nic poradzić na to, że znajdą się ludzie, których nie jestem w stanie polubić, a wtedy w mojej głowie samoczynnie obmyśla się plan zniszczenia danej osoby bądź jej reputacji. Mojej współlokatorce to raczej nie groziło. Wyjęłam z walizki kosmetyczkę i inne potrzebne rzeczy, później ruszyłam do łazienki znajdującej się w pokoju. Wzięłam szybki prysznic, zlustrowałam wzrokiem moje nagie ciało, przejechałam delikatnie palcem po najnowszym tatuażu uśmiechając się do siebie. Odziałam wcześniej zabrane dresy i koszulkę, krocząc do łóżka z zamiarem odpłynięcia w objęcia Morfeusza. Leżąc miałam okazję do szczegółowego zapoznania się z obecnym miejscem zamieszkania. Pokój przedzielony został na dwie części regałami zapchanymi niezliczoną ilością książek, słowników i podręczników. Wszystko zostało rozmieszczone symetrycznie. Komoda, fotel, wspólny telewizor, szafka nocna i łóżko były w kolorach bieli i czerni przełamane jasnym fioletem. Powieki zaczęły mi opadać, więc przytuliłam się do poduszki i przeniosłam się do sennej rzeczywistości.




W następnym rozdziale, który mam nadzieję dam rade napisać jeszcze dziś wieczorem (ewentualnie jutro jak wstanę) mam zamiar umieścić członków zespołu. Więc spokojnie :)

3 komentarze:

  1. czyżby pierwsza? ale mi się trafiło. ^^
    sama wzdrygnęłam się czytając olbrzymi napis ''Dyrektor''. :D
    obydwie dziewczyny sprawiają wrażenie buntowniczek, ciekawa jestem, jak historia potoczy się dalej.
    czekam na rozdział, dobrze się czyta przy deszczowej pogodzie.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz ;)
    Bardzo podoba mi się tw styl :*
    Zapowiada się ciekawe opowiadanko!
    Już nie mogę doczekać się nexta!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń