wtorek, 17 września 2013

Rozdział 2.

Obudziły mnie krzyki, zmęczona i zła zauważyłam minę Kate, która również nie wyglądała na zadowoloną z zaistniałej sytuacji. Ostatni dzień wolności, a zostałyśmy tak drastycznie wyrwane ze spokojnego snu. Wstałyśmy i udałyśmy się do drzwi, chcąc zlokalizować źródło wcześniejszej pobudki. Obok naszych drzwi stało 5 dziewczyn, które majaczyły niezrozumiale o jakimś zespole, szkole, płakały i podskakiwały uradowane.
-Wyjaśnicie o co ten cały hałas albo zamknijcie się i wynoście stąd!- krzyknęłam. Na co najbliżej mnie stojąca długowłosa blondynka natychmiast zareagowała.
-Ty chyba nie wiesz do kogo mówisz!- ręką odgarnęła włosy z ramion i zlustrowała mnie wzrokiem od góry do dołu.- One direction będzie chodziło z nami do tej szkoły. Na obecną chwilę jest tylko Harry i Zayn, ale za tydzień dołączy do nich pozostała trójka. Ale Ciebie to nie powinno obchodzić, jestem przekonana o tym, że nawet nie spojrzą na taką zaniedbaną wieśniarę jak Ty.-po tych słowach ruszyła przez korytarz zgarniając ze sobą gestem resztę haremu. Zagryzłam wargę próbując opanować zbliżający się napad śmiechu, jednak słysząc melodyjny chichot współlokatorki, nie wytrzymałam. Turlałyśmy się rechocząc i przedrzeźniając jak się dowiedziałam nijaką Lindsay. Już uspokojone usiadłyśmy na moim łóżku i zaczęłyśmy prowadzić przyjemną rozmowę.
-Więc ta dziewczyna, uważa się za królową tej szkoły, bo ma nadzianych rodziców. Wszystko obróci przeciwko Tobie, sama jednocześnie będąc ofiarą. Ja schodzę jej z drogi, nie chce żadnych kłopotów, przez nie musiałabym wrócić do starej szkoły, gdzie wszyscy uważają mnie za dziwaka.- posmutniała, ja jednak obmyślałam plan zniszczenia tego pustaka.
-Ja się nią zajmę, nie ta szkoła to inna. Przyzwyczaiłam się do ciągłych przeprowadzek i zmian otoczenia. A tak poza tematem jak wyglądają tutaj zajęcia?- zapytałam i sięgnęłam po zapomniany i pognieciony plan.
-Angielski i matematykę mamy podzieloną na roczniki, a wf, muzykę i biologię mamy wszyscy razem, bo jest ten sam poziom, a że jest nas ok 50 to dajemy radę. Są jeszcze dodatkowe zajęcia, ale nie sądzę, żebyś była nimi zainteresowana.- dodała perfidnie się ze mnie nabijając. Olałam ten fakt i skupiłam się na muzyce, boże- ja nie umiem i nie lubię śpiewać. Zawsze wolny czas spędzałam na różnych aktywnościach fizycznych jak jazda na desce czy parkour, który przydał mi się przy niejednokrotnej ucieczce przed policją ;>. Na tego typu zajęciach się sprawdzałam, ale muzyka?! W sumie w innych szkołach zawsze byłam pomijana, nikt nie potrafił mnie zmusić do robienia czegoś na co nie miałam ochoty, tu będzie tak samo.
-A to one direction to kto?- szczerze, nie mam pojęcia czym się podniecać, 5 chłopaków, no i?
-Alex. Serio? - przewróciła oczami.- Boysband z Wielkiej Brytanii. Sama dużo nie wiem, kojarzę tylko twarze z teledysków, które są po prostu wszędzie. Co włączę jakiś kanał muzyczny to oni. -Wzruszyłam ramionami i poszłam wziąć prysznic. Odświeżona i przebrana zaczęłam przekładać ubrania z walizki do komody, a inne drobiazgi wpakowałam do szafki nocnej. Ubierając conversy zawołałam Kate i ruszyłyśmy do stołówki. Weszłyśmy, zgarnęłyśmy na tace same wysoko kaloryczne produkty i usiadłyśmy na końcu sali przy oknie. Jedząc ostatni kawałek wegetariańskiej pizzy zaczęłam obserwować otoczenie. Moim oczom kilka metrów przede mną ukazała się Lindsay prowadząca monolog w towarzystwie zielonookiego bruneta o kręconych włosach oraz mulata o ciemnych oczach. Idąc do wyjścia usłyszałam strzęp "rozmowy" wcześniej wspomnianej trójki. Bez zastanowienia przystanęłam i wtrąciłam swoje trzy grosze.
-Ooo. Czyżby nasza królowa zanudzała znajomych monologiem o jej niesamowitym życiu? - uśmiechnęłam się złowrogo. - A pochwaliłaś się jak rano zaczęłaś kwiczeć i płakać zaraz po tym jak dowiedziałaś się o przyjeździe jakiegoś one direction do szkoły? - dwójka brytyjczyków była zdziwiona moimi słowami, ale widziałam również jak po ich twarzach przeszedł dyskretny uśmiech, natomiast czerwona ze wstydu Lindsay nie dawała za wygraną.
-Chyba pomyliłaś mnie ze sobą. Wstałam dopiero 2 godziny temu.- machnęła na mnie ręką i już chciała powrócić do przerwanej przeze mnie czynności, jednak ja nie odpuszczam.
-Taaaak? - specjalnie przeciągnęłam to słowo, chcąc zwrócić na siebie uwagę.- To dlaczego spaliłaś buraka? No chyba nie bez powodu prawda?- zatrzepotałam rzęsami i ruszyłam do wyjścia ciągnąc Kate za rękę. Całą drogę do pokoju podziwiała moją odwagę co zdecydowanie łechtało moje ego, a przez dalszą część dnia obie zajęłyśmy się swoimi sprawami. Słuchając muzyki postanowiłam posprawdzać strony internetowe, jako że nie miałam dostępu do laptopa przez ostatnie dwa miesiące (kara za tatuaż na nadgarstku- jedyny widoczny oraz kilka innych durnych wykroczeń) nazbierało się trochę tego. Odczytałam wszystkie wiadomości co zajęło mi ponad godzinę i poszłam na kolacje. Kate zajadała się już jajecznicą, więc zgarnęłam sałatkę, kilka kanapek, coś do picia i dołączyłam do niej. W trakcie posiłku ktoś do nas podszedł, nie podnosząc wzroku znad talerza, bąknęłam:
-Zakłócasz naszą przestrzeń osobistą, a nie radzę mnie drażnić gdy jestem głodna.- po czym zatopiłam białe zęby w chleb z serem. Tajemniczy gość zignorował moją wypowiedź i zaczął odsuwać krzesło z zamiarem dołączenia. Zaszczyciłam ich wzrokiem, Harry i Zayn zaczęli bez słowa spożywać wielki kopiec jedzenia.
Przyjrzałam się członkom zespołu. Mulat nie był w moim guście, na pierwszy rzut oka widać, że spędza więcej czasu układając swoje włosy niż ja. Natomiast drugi z nich, miał urocze dołeczki w policzkach, nie był zły, trzeba przyznać, ale zbyt elegancki. Z zamyślenia wyrwał mnie głos koleżanki.
- Może się odezwiecie? - ewidentnie była poirytowana.- Nie macie gdzie usiąść? - dodała już trochę spokojniejszym głosem. 
-Uratowałyście nas przed zrzędzeniem tej laski. Chcieliśmy Wam podziękować i przy okazji zjeść, a że są rzeczy ważne i mniej ważne.- z uwielbieniem wgryzł się w kanapkę. -Zayn jestem, a to Harry.- wskazał głową na bruneta.
-Alex , a to Kate. A teraz wybaczcie nam, ale mamy kilka spraw do załatwienia. Zdecydowanie ważniejszych od tej donikąd zmierzającej rozmowy. - Wstałam i wyszłam, słysząc za sobą kroki, domyśliłam się, że "przyjaciółka" podąża za mną. Wzięłam kąpiel i ruszyłam do łóżka słuchając opowiadań przejętej jakimś wydarzeniem koleżanki.
Przed snem doszłam do wniosku, że Kate spodobał się jeden z wokalistów. Zbyt zmęczona, przesłuchanie przełożyłam na następny dzień, na który wcale się nie cieszyłam. Pragnęłam wyrwać się, ruszyć w wielki świat i robić to co kocham. Pogrążona w marzeniach odpłynęłam, nieświadoma jakie piekło zgotuje mi los następnego dnia.



Dodałabym wcześniej, ale usunęło mi się. Złapało mnie jakieś choróbsko i nie miałam siły na nic. Wybaczcie :P

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 1.

Przetarłam zaspane oczy, jednocześnie do moich uszu zaczęły docierać strzępki rozmów. Podniosłam wzrok i zobaczyłam młodą stewardesę, której grymas na twarzy postarzał ją co najmniej o kilka dobrych lat. Ignorując jej marudzenie, zaczęłam się podnosić. Przecież dobrze wiedziałam, że samolot wylądował, każdy głupi zorientowałby się widząc wstających, ścierpniętych pasażerów po kilkunastu godzinach lotu. W takich momentach dziękuje Bogu (jakbym w niego wierzyła pf) za dar zasypiania w dosłownie kilka sekund. Fakt faktem to, że potrafiłam to zrobić w każdym miejscu i o każdej porze nie było wcale takie przydatne, wręcz odwrotnie- niejednokrotnie nabawiłam sobie przez to problemów. Wyszłam, złapałam z taśmy walizkę i udałam się złapać taksówkę. Chłodne powietrze uderzyło mnie, gdy drzwi zaczęły się rozsuwać, w związku z tym szybko odziałam się w mój ulubiony, porozciągany sweter. Pobiegłam w stronę parkingu i w ostatniej chwili wyprzedziłam jak mniemam małżeństwo, które dochodziło do upatrzonego przeze mnie wcześniej pojazdu. Mężczyzna w podeszłym wieku zapakował moją walizkę i ruszył po uprzednim podaniu adresu szkoły. Obserwowałam okolicę przez przeszkloną szybę, Londyn mimo późnej godziny wyglądał na tętniący życiem. Zatrzymaliśmy się, jednocześnie wyrywając mnie z zadumy, kątem oka zaobserwowałam wielki, odrestaurowany budynek. Podałam taksówkarzowi banknot i ruszyłam ciągnąc za sobą ciężki bagaż. Przeszłam próg nowego miejsca pobytu, zauważyłam olbrzymi napis "Dyrektor", którego nawet idiota nie dałby rady nie zauważyć i równym krokiem udałam się w wyznaczone miejsce.
-Alex Collins.- rzuciłam, spoglądając na kobietę obojętnym wzrokiem. Chyba wyczuła mój brak chęci za jakąkolwiek dyskusję, bo takim samych tonem oznajmiła:
-Tu masz plan, pokój 51.- po czym odwróciła się i powróciła do picia ziarnistej kawy, której sączenie przerwałam swoją obecnością.
Zgniotłam kartkę, następnie wrzuciłam ją do podręcznej torby ozdobionej najróżniejszymi naszywkami. Docierając do celu z hukiem otworzyłam drzwi stojące mi na drodze, zrobiłam krok i zamarłam.
-Dlaczego do kurwy nędzy nikt nie raczył mnie poinformować, że nie będę mieszkać sama?!- krzyknęłam.
Dziewczyna podniosła głowę, spowodowany przeze mnie przeciąg rozwiał jej różowe włosy na boki. Wyraz twarzy miała nieobecny, wtedy zlustrowałam jej wygląd- ładna buzia, kolczyki w uszach, ubrana dziwnie, widzać, że nie przejmowała się najnowszymi trendami w modzie, mimo to wyglądała znośnie. Chudą ręką wyjęła słuchawki z uszu.
-Jestem Kate. Też nie cieszy mnie Twoja obecność, więc po prostu się do siebie nie odzywajmy i po sprawie.- kończąc zdanie wróciła do słuchania muzyki. Kąciki moich ust uniosły się do góry. Polubię ją, pomyślałam. W Nowym Jorku rzadko kto miał odwagę mi się postawić, tu jak wiadomo nikt nie znał jeszcze moich możliwości. Mimo obietnicy złożonej rodzicom, że zacznę od początku, bez komplikacji, nie mogłam nic poradzić na to, że znajdą się ludzie, których nie jestem w stanie polubić, a wtedy w mojej głowie samoczynnie obmyśla się plan zniszczenia danej osoby bądź jej reputacji. Mojej współlokatorce to raczej nie groziło. Wyjęłam z walizki kosmetyczkę i inne potrzebne rzeczy, później ruszyłam do łazienki znajdującej się w pokoju. Wzięłam szybki prysznic, zlustrowałam wzrokiem moje nagie ciało, przejechałam delikatnie palcem po najnowszym tatuażu uśmiechając się do siebie. Odziałam wcześniej zabrane dresy i koszulkę, krocząc do łóżka z zamiarem odpłynięcia w objęcia Morfeusza. Leżąc miałam okazję do szczegółowego zapoznania się z obecnym miejscem zamieszkania. Pokój przedzielony został na dwie części regałami zapchanymi niezliczoną ilością książek, słowników i podręczników. Wszystko zostało rozmieszczone symetrycznie. Komoda, fotel, wspólny telewizor, szafka nocna i łóżko były w kolorach bieli i czerni przełamane jasnym fioletem. Powieki zaczęły mi opadać, więc przytuliłam się do poduszki i przeniosłam się do sennej rzeczywistości.




W następnym rozdziale, który mam nadzieję dam rade napisać jeszcze dziś wieczorem (ewentualnie jutro jak wstanę) mam zamiar umieścić członków zespołu. Więc spokojnie :)

niedziela, 15 września 2013

Bohaterowie.

Alex- 18 lat, jedynaczka, córka dwójki wpływowych ludzi po rozwodzie. Mieszka w NY, jednak jej złe       zachowanie przyczyniło się do decyzji rodziców o wysłaniu jej do prywatnej szkoły w Londynie.



Kate- 18 lat, pochodzi z Londynu. Uczęszcza do prywatnej szkoły, żyje we własnym świecie, nierozumiana przez rówieśników.

Lindsay- rówieśniczka Kate i Alex, rozpuszczona przez rodziców i zapatrzona w siebie nastolatka.

 Zayn Malik- 19 lat.
Harry Styles- 18 lat.



Firstly..

Wobec tego, że chce pisać dla przyjemności, nie zagłębiam się szczególnie w temat bloga. Jedyny powód to taki, żebyście powiedzieli mi czy robię to dobrze czy nie i co powinnam poprawić. Wiem, że większość interesuję się One Direction, wobec tego oni będą motywem przewodnim mojej bazgraniny, może dzięki temu będzie trochę tych czytelników. Poza tym widziałam niektóre Wasze blogi, muszę przyznać, że mimo iż nie jestem jakąś wielką fanką tego zespołu, zaczęła się nim w minimalnym stopniu interesować. Dzięki Wam! :) Dodam dzisiaj prolog, poczytam, poszukam, może jakoś Was zachęcę do zaglądania od czasu do czasu. 
Pozdrawiam
Xyz