Przetarłam
zaspane oczy, jednocześnie do moich uszu zaczęły docierać strzępki
rozmów. Podniosłam wzrok i zobaczyłam młodą stewardesę, której grymas na
twarzy postarzał ją co najmniej o kilka dobrych lat. Ignorując jej
marudzenie, zaczęłam się podnosić. Przecież dobrze wiedziałam, że
samolot wylądował, każdy głupi zorientowałby się widząc wstających,
ścierpniętych pasażerów po kilkunastu godzinach lotu. W takich momentach
dziękuje Bogu (jakbym w niego wierzyła pf) za dar zasypiania w
dosłownie kilka sekund. Fakt faktem to, że potrafiłam to zrobić w każdym
miejscu i o każdej porze nie było wcale takie przydatne, wręcz
odwrotnie- niejednokrotnie nabawiłam sobie przez to problemów. Wyszłam,
złapałam z taśmy walizkę i udałam się złapać taksówkę. Chłodne powietrze
uderzyło mnie, gdy drzwi zaczęły się rozsuwać, w związku z tym szybko
odziałam się w mój ulubiony, porozciągany sweter. Pobiegłam w stronę
parkingu i w ostatniej chwili wyprzedziłam jak mniemam małżeństwo, które
dochodziło do upatrzonego przeze mnie wcześniej pojazdu. Mężczyzna w
podeszłym wieku zapakował moją walizkę i ruszył po uprzednim podaniu
adresu szkoły. Obserwowałam okolicę przez przeszkloną szybę, Londyn mimo
późnej godziny wyglądał na tętniący życiem. Zatrzymaliśmy się,
jednocześnie wyrywając mnie z zadumy, kątem oka zaobserwowałam wielki,
odrestaurowany budynek. Podałam taksówkarzowi banknot i ruszyłam ciągnąc za sobą ciężki bagaż.
Przeszłam próg nowego miejsca pobytu, zauważyłam olbrzymi napis
"Dyrektor", którego nawet idiota nie dałby rady nie zauważyć i równym
krokiem udałam się w wyznaczone miejsce.
-Alex
Collins.- rzuciłam, spoglądając na kobietę obojętnym wzrokiem. Chyba
wyczuła mój brak chęci za jakąkolwiek dyskusję, bo takim samych tonem
oznajmiła:
-Tu
masz plan, pokój 51.- po czym odwróciła się i powróciła do picia
ziarnistej kawy, której sączenie przerwałam swoją obecnością.
Zgniotłam
kartkę, następnie wrzuciłam ją do podręcznej torby ozdobionej
najróżniejszymi naszywkami. Docierając do celu z hukiem otworzyłam drzwi
stojące mi na drodze, zrobiłam krok i zamarłam.
-Dlaczego do kurwy nędzy nikt nie raczył mnie poinformować, że nie będę mieszkać sama?!- krzyknęłam.
Dziewczyna
podniosła głowę, spowodowany przeze mnie przeciąg rozwiał jej różowe
włosy na boki. Wyraz twarzy miała nieobecny, wtedy zlustrowałam jej
wygląd- ładna buzia, kolczyki w uszach, ubrana dziwnie, widzać, że nie
przejmowała się najnowszymi trendami w modzie, mimo to wyglądała
znośnie. Chudą ręką wyjęła słuchawki z uszu.
-Jestem
Kate. Też nie cieszy mnie Twoja obecność, więc po prostu się do siebie
nie odzywajmy i po sprawie.- kończąc zdanie wróciła do słuchania muzyki.
Kąciki moich ust uniosły się do góry. Polubię ją, pomyślałam. W
Nowym Jorku rzadko kto miał odwagę mi się postawić, tu jak wiadomo nikt
nie znał jeszcze moich możliwości. Mimo obietnicy złożonej rodzicom, że
zacznę od początku, bez komplikacji, nie mogłam nic poradzić na to, że
znajdą się ludzie, których nie jestem w stanie polubić, a wtedy w mojej
głowie samoczynnie obmyśla się plan zniszczenia danej osoby bądź jej
reputacji. Mojej współlokatorce to raczej nie groziło. Wyjęłam z walizki kosmetyczkę i inne potrzebne rzeczy, później ruszyłam do łazienki znajdującej się w pokoju.
Wzięłam szybki prysznic, zlustrowałam wzrokiem moje nagie ciało,
przejechałam delikatnie palcem po najnowszym tatuażu uśmiechając się do
siebie. Odziałam wcześniej zabrane dresy i koszulkę, krocząc do łóżka z
zamiarem odpłynięcia w objęcia Morfeusza. Leżąc miałam okazję do
szczegółowego zapoznania się z obecnym miejscem zamieszkania. Pokój przedzielony został na dwie części regałami zapchanymi niezliczoną ilością książek, słowników i podręczników.
Wszystko zostało rozmieszczone symetrycznie. Komoda, fotel, wspólny
telewizor, szafka nocna i łóżko były w kolorach bieli i czerni
przełamane jasnym fioletem. Powieki zaczęły mi opadać, więc przytuliłam
się do poduszki i przeniosłam się do sennej rzeczywistości.
W następnym rozdziale, który mam nadzieję dam rade napisać jeszcze dziś wieczorem (ewentualnie jutro jak wstanę) mam zamiar umieścić członków zespołu. Więc spokojnie :)
czyżby pierwsza? ale mi się trafiło. ^^
OdpowiedzUsuńsama wzdrygnęłam się czytając olbrzymi napis ''Dyrektor''. :D
obydwie dziewczyny sprawiają wrażenie buntowniczek, ciekawa jestem, jak historia potoczy się dalej.
czekam na rozdział, dobrze się czyta przy deszczowej pogodzie.
:*
Dzięki :) Postaram się dodać coś jak najszybciej :P
UsuńFajnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się tw styl :*
Zapowiada się ciekawe opowiadanko!
Już nie mogę doczekać się nexta!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com